Wyniki Konkursu Recytatorskiego Poezji Religijnej i Metafizycznej. Wydział Katechetyczny. Aktualności. 03 czerwiec 2021. 1424. W dniu 27 maja 2021 r. Diecezjalna Komisja Konkursowa przesłuchała 76 nadesłanych utworów literackich, które zostały zgłoszone do Diecezjalnego Konkursu Recytatorskiego Poezji Religijnej i Metafizycznej Wiersze dla dzieci; Wiersze religijne; Baśnie, bajeczki, opowiadania wiersze o zwierzętach, wiersze dla dzieci różne. Tagi wpisu: Podarki dla dzieci. Kwiecień oj niedobrze śniegiem prószya już kwitną tulipanya nie mają kapeluszymarzną śniegiem nakrapiane oj hulaka wielki psotniktylko figle w jego Jednoczenie Chociaż w kość dają trudy podróży,nie wycofuj się, dalej na przód krocz.Na miarę masz krzyż, radę sobie dasz.To nic, że ciernie, twardy z ciebie gracz. Bóg wie, na co cię stać, ile masz si . Wiersze religijne Marek Czuku "Pieta" Sebastiana del Piombo "Wielka jest nędza moja i bez nazw." R. M. Rilke "Pieta" Księżyc i mrok topią w sobie posągową Madonnę o prostocie wieśniaczki. Jej lament spływa na Ciało kreślące jasność w zadumie nocy. Jej lament unosi się ponad drzewa, aby spaść oddechem Wieczności. Jej spokój pozwala wierzyć, że Ciało to Słowo, które wyzwala. II nagroda w XXVIII Łódzkiej Wiośnie Poetów (dział utworów religijnych), Łódź, 1986 W: M. Czuku, Jak kropla deszczu, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1998, s. 11 W: Łódzka Wiosna Poetów 1984 — 1988, Warszawa, IW Pax, 1989, s. 68 W czasopismach: „Wiadomości Dobrego Pasterza” nr 3 (156), Łódź, 1997, s. 5 „Wyrazy” nr 10, Katowice, 1999, s. 10 „Wiadomości Aleksandrowskie” nr 11-12 (470-471), Aleksandrów Łódzki, 2002, s. 3 Wyznanie miłości "Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie." 1 Kor 13, 8 Kocham ziemskie pagórki i niebieskie zorze. Kocham trudy daremne i znaki widzialne. Kocham ciągle za mało i trochę za smutno, jako mędrzec czy prorok, co przy Biblii zasnął. I co z mego kochania? Czy miłością je nazwać? I czy to, jak kocham, nie jest wronim skrzekiem? Muszę stale od nowa do Ciebie się zbliżać, a czy to jest miłość, odpowiesz mi potem. II nagroda w XXVIII Łódzkiej Wiośnie Poetów (dział utworów religijnych), Łódź, 1986 W: M. Czuku, Jak kropla deszczu, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1998, s. 16 W czasopismach: „Kierunki” nr 24 (1549), Warszawa, 1986, s. 12 Znak Pamięci ks. Jerzego Popiełuszki Na dany znak machnij ręką, zamknij usta, kopnij leżącego, podpal świątynię, stań na baczność. Pozostanie ci ślad w kieszeni po trzydziestu srebrnikach. W: M. Czuku, Jak kropla deszczu, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1998, s. 19 W: Almanach jednego wiersza (tekstu) grupy Centauro, „Centauro”, Łódź, 1991, s. 43 W czasopismach: „Odgłosy” nr 38 (1434), Łódź, 1985, s. 8 * * * Zamknięty w ciemności tarzającej się po podłodze nucę "Boże coś Polskę". Sąsiad puka w ścianę. To znak, że jeszcze nie umarła. W: M. Czuku, Jak kropla deszczu, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1998, s. 36 W czasopismach: „Enigma” nr 5 (13), Warszawa, 1989, s. 13 „Dziennik Łódzki” nr 231 (13218), Łódź, 1990, s. 8 Wyścig Pokoju 1987 Tylko szyba dzieli mnie od poezji. Kawałek powietrza ukazuje mi podstawowe reżimy składni.| Tylko szyba broni mi wyjść na zewnątrz. Pędzące sylwetki poruszają uśpione pasje. Święta moja powinność ujawnia się za szybą, jak blask, ogień z paszczy smoka. Pokój światu! - można by rzec. Tędy ma przejeżdżać Papież. Patrzę szklistymi oczami pełnymi niepokoju. Kawałek powietrza dobija się do szyby. - Gdzie jest poezja? - pytam kobietę trzepiącą dywan. - Leży tu, pod kołami, w warkocie wozów technicznych. Kobieta zwija dywan i zostawia niedomknięte okno. Tędy wiedzie trasa. Czyż nie tędy droga? Kawałek powietrza stygnie w bezruchu. Ojczyzna jest w poezji (i vice versa). Tylko bezruch i brawa dla zwycięzcy. Z ochrypłych gardeł wydobywa się flegma. Poezja zastyga za szybą. Brawa dla zwycięzcy! Tylko szyba dzieli mnie od zwycięstwa. Tylko kawałek powietrza stoi ojczyźnie w gardle. Pokój światu! Ma tędy przejeżdżać... W: M. Czuku, Jak kropla deszczu, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1998, s. 34-35 W czasopismach: „Svartvitt” nr 5, Solna (Szwecja), 1989, s. 10 [tł. na jęz. szwedzki: Gregor Wroblewski] Wolność i wiara Możesz mnie zabić Bracie w krwi Chrystusa wybacz mi, że stoję ci ością w gardle, bośmy krew z krwi, kość z kości. Jugosławia Gdy zabraknie miłości, tam bliźni staje się twoim celem na tarczy. * Nie zmienisz historii, choćbyś zaklinał ją w imię prawdy historycznej. * Czasie przeszły dokonany spustoszeń i zbrodni, ja - ocalały zapalam świeczkę u grobu Pana. * Cisza następuje po głośnych słowach. To znaczy, że nic nie ulega zapomnieniu i przedawnieniu. * Wiaro ojców i moja pozwól zapomnieć, że nienawidziłem, i pamiętać. * Wybacz mi Panie, że stale Ciebie wypatruję. Napiętnowany, że aż ślepy. * Wolność i wiara pozwalają dotrzeć do granic. W: M. Czuku, Jak kropla deszczu, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1998, s. 82-83 Inwazja dobra Kończy się era, ale nie ziemia. Liczy się jutro, a przeszłość jest twoją moralnością. * Nie ma świata bez miłości, więc nie trać sił na zło - będziemy razem pełni wspólnoty. * Jesteś już wolny dwa tysiące lat. W: M. Czuku, Jak kropla deszczu, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1998, s. 84 JAK KROPLA DESZCZU Januszowi Drzewuckiemu Widuję ciebie raz w panicznym lęku, kiedy indziej śniąc inne lądy. Rodzisz się i umierasz codziennie; jesteś konsekwentny jak pory roku. Masz władzę - decydujesz, karmisz, udzielasz odpustów. W cierpieniu i bólu kryjesz swoje credo. Twoje zaangażowanie w życie ulotne jest jak kropla deszczu. Twoje milczenie jest wymowne - głośniejsze niż równy rytm serc. Nie jesteś z tego świata, nie masz nic z boskości. Nie umiem ciebie nazwać, więc pozostań białą kartą. II nagroda w Pucharze Wina, Łódź, 1997 W: M. Czuku, Jak kropla deszczu, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1998, s. 59 W: K. Bilica, M. Czuku, T. Lira-Śliwa, J. Mrzigod, Kwartet Literacki, Wrocław, Wyd. APIS, 1999, s. 7 WIELKIE MIASTO Nie opuścisz mnie widoku wieżowców, na których tylko sztuczne światło wyznacza dalszą drogę. Nie opuścisz mnie przyjacielu, któremu zostawiłem ostatnie pieniądze na chleb i mleko. Wszystko zostało przewidziane. I nawet samochody zatrzymane przez czerwone światła dotarły do celu. Inny oddech dałeś mi Panie. Żywiłem się nim długi czas. Dzięki Ci, albowiem odnalazłem Ciebie w migotaniu świateł, skulonego na tylnym siedzeniu małego auta. II nagroda w VIII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Dać świadectwo”, Kraków, 2000 W: M. Czuku, Ziemia otwarta do połowy, Łódź, Wyd. Biblioteka, 2000, s. 24 W czasopismach: „TOPOS” nr 3-4 (52-53), Sopot, 2000, s. 72 „Obrzeża” nr 13, Zgorzelec, 2001, s. 7 SONET III A jeśli Boga nie ma, cóż nam pozostanie? Czy nasza ziemska droga to tylko minuta w falowaniu materii; ulica zasnuta cieniem natrętnych myśli, że wszystko - mijanie? A jeśli zgaśnie Słońce, nasze w duszy granie przepadnie, umrze atom i diabeł Boruta (co i tak jest legendą)? Wątpliwości nuta brzmi jak requiem dla świata i podważa trwanie. A jeśli Boga nie ma, kto wymyślił miłość, serca nićmi powiązał, zaszczepił sumienie, zliczył liczby, napisał prawa, które siłą spajają molekuły, gwiazdy i kamienie? I kto by wtedy wątpił, gdyby nic nie było - w dzień i noc, dawcę życia i w samo wątpienie? W: M. Czuku, Przechodzimy do historii. 44 wiersze z lat 1998-1999, Łódź, Wyd. Biblioteka, 2001, s. 52 W czasopismach: „Obrzeża” nr 13, Zgorzelec, 2001, s. 7 „Przegląd Powszechny” nr 4 (956), Warszawa, 2001, s. 65-66 „Gość Niedzielny” nr 19, Katowice, 2002, s. 42 „Wiadomości Aleksandrowskie” nr 25-26 (484-485), Aleksandrów Łódzki, 2002, s. 7 Błysk w mroku W 20-lecie pontyfikatu Jana Pawła II Urodził się, by świadczyć o tym, co nosi ta ziemia, i o nietrwałości wszelkiego jarzma. Mówi o trudach daremnych i wiecznych prawach, a słowa Jego odbijają się w słońcu. Daje nam siebie i swego ducha, aż wszystkie sprawy tego świata w miłość się obrócą. Jest z nami i trwać będzie przy nas na przekór śmierci. W: M. Czuku, Przechodzimy do historii. 44 wiersze z lat 1998-1999, Łódź, Wyd. Biblioteka, 2001, s. 50 W czasopismach: „Aspekt Polski” nr 10 (25), Łódź, 1998, s. 2 „Gość Niedzielny” nr 19, Katowice, 2002, s. 42 I stał się człowiekiem... Socjalista dla socjalistów. Liberał dla liberałów. Konserwatysta dla konserwatystów. W: M. Czuku, Przechodzimy do historii. 44 wiersze z lat 1998-1999, Łódź, Wyd. Biblioteka, 2001, s. 51 W czasopismach: „Przegląd Powszechny” nr 4 (956), Warszawa, 2001, s. 65 * * * Im nas mniej, tym nas więcej. Im nas mniej, tym więcej Boga. II nagroda w VIII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Dać świadectwo”, Kraków, 2000 W: M. Czuku, Przechodzimy do historii. 44 wiersze z lat 1998-1999, Łódź, Wyd. Biblioteka, 2001, s. 54 * * * Mówili że umarł A on żył Mówili że kłamał A potoki górskie I zwierzęta leśne Żyły W: M. Czuku, W naszym azylu, Warszawa, Wyd. Przedświt, 1989, s. 5 W: M. Czuku, Książę Albański, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1991, s. 20 * * * SERCE - oko Boga wprawione W ruch zręcznym ruchem W: M. Czuku, Książę Albański, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1991, s. 10 CHCĘ JESZCZE Chcę jeszcze oddech przed śmiercią napisać By powietrze paliło moje serce By wiatr policzył moje myśli By noc raziła nieobliczalnością dnia A niewiadoma stała się kamieniem Chcę jeszcze Oddechu pełności Poświadczonego wielością Oddechu ciszy Przywołanej Słowem Oddechu Który składa płuca W modlitwę Oddechu W ciało moje I w krew moją Chcę jeszcze Słowa układać Przemienić zdanie W człowieka Litery w błyski Ziemię w płód Przesypać Chcę jeszcze oddech przed śmiercią napisać Życie W: M. Czuku, Książę Albański, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1991, s. 24 * * * Gdy skalpel przebija cię w łonie Lub kula szarpie ci czaszkę Nie będziesz sam Nigdy Nie opuści ciebie twój wróg A ręce zanim mu odpadną Władać będą ogniem I żądze Go spalą w jego domu I wstanie Jakby ze snu I wróci do ciebie Odkopie twój grób Z dołu Ciebie wydobędzie I wybaczysz mu Jak Bóg W: M. Czuku, Książę Albański, Łódź, Wyd. Biblioteka, 1991, s. 28 Sofistyka Jeśli Boga nie ma i niczego nie ma, to Bóg jest niczym i nic jest Bogiem. Jeśli wszystko jest niczym, to Bóg jest wszystkim, a wszystko - Bogiem. Niepublikowany. Przyjęty do druku w „Więzi” Duch Święty Myśl Pana Boga zamknięta w ludzki oddech. Dotknięcie wiatru, otwarte drzwi, wolna droga. Wola czynienia tak. Upór w życiu i umieraniu. Ja. Niepublikowany. Przyjęty do druku w „Więzi” Jesteś Kocham dzień. Niebo wznosi się ponad fiolet. Na wodzie pulsują czerwone kręgi. Wieje wiatr. Przy jaźni jaźń. Żółty cień. Jeszcze raz. Z powrotem do siebie (jak w kalejdoskopie). Niewidoczne znika jak ty. Światło, tęcza. I znowu niebo. opr. MK/PO zapytał(a) o 17:02 Jakie wiersze Twardowskiego wybrać na konkurs recytatorski ? Mogą to być dwa wiersze albo wiersz i proza .Myślałam nad wierszem : "Śpieszmy się" .Ale nie musi to być właśnie ten wiersz .Za naj odpowiedź będzie nagroda i dyplom ; D . Odpowiedzi EKSPERTsabrina13 odpowiedział(a) o 12:17 "Aniele Boży" - ks. Twardowskiego Aniele Boży Stróżu mój ty właśnie nie stój przy mnie jak malowana lala ale ruszaj w te pędy niczym zając po zachodzie słońca skoro wygania nas dziesięć po dziesiątej ostatni autobus jamnik skaczący na smycz smutek jak akwarium z jedną złotą rybką hałas cisza trumna jak pałacyk ładne rzeczy gdybyśmy stanęli jak dwa świstaki i zapomnieli że trzeba stąd odejść Anioł są takie chwile kiedy się odchodzi od Aniołów Stróżów nawet Cherubinów od tych co wysoko od tych co w pobliżu - do Jezusa człowieka niziutko na ziemi Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu i miłość zna za łatwą skoro nie ma ciała _____________________________________________________ "List" - ks. Twardowskiego Jeśli świętą zostaniesz, wszystko będzie święte w twoim życiu, łoże twardo słane, niepokoje i oschłość, wspomnienie spisane ukradkiem w pamiętniku, szorstki strój brązowy i każde z twych przeziębień, każdy twój ból głowy, zwykły klęcznik skrzypiący, posypane mrokiem pod niemodnym welonem twe oczy głębokie Pacierz, posługi w kuchni, szorowane schody, chorej siostrze podany łyk źródlanej wody, w czasie burzy sierpniowej, gdy wicher uparty wieje w celę jak w złoty śpiewniczek rozdarty Droga długa, kłująca, ciernista, niełatwa, i od lampki wieczystej krwawa zadra światła, co spadnie po nieszporach na twą ciemną głowę - gdy siostrze przełożonej drżą brwi jowiszowe Będzie ci, dziecko, dobrze. Krzyż pójdzie za tobą - i Jezus, co pod krami pochmurnego nieba - miłość w ranach ukrywa i w kruszynach chleba Rankiem, na mszę cię zbudzą te same kasztany, co mnie zawsze budziły, bzu szerokie kiście i szpaczek ci za furtą klasztorną zaśpiewa w dni ferialne po cichu, w święta uroczyście Lecz nagle list przerywam. Ktoś puka. Otwieram To tylko anioł przyszedł. Przesyłam go w liście mi się strasznie podoba ten wiersz ''Jeśli miłość'' :Dale jak mieliśmy recytację wierszy Twardowskiego to wybrałam'' Jest'' według mnie fajny :D Myślę, że wybrałaś bardzo dobry zaproponuję Ci również wiersz pt ''Sprawiedliwość''uważam że nie jest jeszcze taki trudny i ma bardzo mądre przesłanie... w potocznym rozumieniu sprawiedliwość oznacza równość, to samo. Podmiot liryczny odrzuca jednak taką teorię. Definicja sprawiedliwość według Twardowskiego to nagroda Boga dla człowieka. Stwórca jako sprawiedliwy sędzia obdarzył nas wszystkich jakimiś zaletami i wadami, każdy dostał tyle ile polega na tym, że mając różne dary, w różnych ilościach możemy się nawzajem dzielić "wymieniać", obdarzać. Dzięki Boskiej sprawiedliwości świat tworzy harmonijną całość. :) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Jeżeli szukasz jakiś ciekawych wierszy związanych z religią i podobnymi tematami to bardzo dobrze trafiliście. Mamy Wam je właśnie do zaoferowania zarówno te do zeszytu jak i też krótkie i długie do nauki na pamięć. Własne propozycje takich wierszy możecie dodać w dziale z komentarzami do wpisu. Miłość jak słońce: ogrzewa świat cały I swoim blaskiem ożywia różanym, W głębiach przepaści, w rozpadlinach skały Dozwala kwiatom rozkwitnąć wionianym I wyprowadza z martwych głazów łona Coraz to nowe na przyszłość nasiona. Miłość jak słońce: barwy uroczemi Wszystko dokoła cudownie powleka; Żywe piękności wydobywa z ziemi, Z serca natury i z serca człowieka I szary, mglisty widnokrąg istnienia W przędzę z purpury i złota zamienia. Miłość jak słońce: wywołuje burze, Które grom niosą w ciemnościach spowity, I tęczę pieśni wiesza na łez chmurze, Gdy rozpłakana wzlatuje w błękity, I znów z obłoków wyziera pogodnie, Gdy burza we łzach zgasi swe pochodnie, Miłość jak słońce: choć zajdzie w pomroce, Jeszcze z blaskami srebrnego miesiąca Powraca smutne rozpromieniać noce I przez ciemność przedziera się drżąca, Pełna tęsknoty cichej i żałoby, By wieńczyć śpiące ruiny i groby. *** Moje życie jak różańcowe paciorki przesuwają się cicho wytrwale moje dni jak tajemnice różańca raz radosne, raz bolesne i raz gorejące w chwale Niech tajemnic radosnych dni osnowa cierniem bólu nie przysłania bo w nich pragnę przeżyć raz jeszcze dni tak piękne jak cud Zwiastowania W bólu i trudzie pnę się przez życie póki w progu domu Ojca nie stanę lecz najpierw we mnie to co złe musi być cierniem ukoronowane Lecz są dni jasne jak ta jedyna wszechmocna noc Zmartwychwstania gdzie Bóg zwyciężą we mnie to co jest bezsilne samo niezdolne do powstania *** Żal że się za mało kochało że się myślało o sobie że się już nie zdążyło że było za późno choćby się teraz biegało w przedpokoju szurało niosło serce osobne w telefonie szukało słuchałem szerszym od słowa choćby się spokorniało głupią minę stroiło jak lew na muszce choćby się chciało ostrzec że pogoda niestała bo tęcza zbyt czerwona a sól zwilgotniała choćby się chciało pomóc własną gębą podmuchać na rosół za słony wszystko już potem za mało choćby się łzy wypłakało nagie niepewne *** Choć przyrzekamy poprawę, nie dotrzymujemy słowa. Kiedy mija zagrożenie, grzeszymy od nowa. A Ty Panie ciągle nam wybaczasz, rozgrzeszasz, miłością otaczasz. Dla naszego zbawienia cierpisz katusze, walczysz o nas, o każdą duszę. A czy my to doceniamy? Czy my dostatecznie Cię kochamy? Czy potrafimy zrezygnować z przyjemności, by Cię uchronić od boleści, poniżenia, pohańbienia? Czy jesteśmy gotowi zawrócić ze złej drogi, by uchronić Cię przed katowaniem, ukrzyżowaniem? Bezgraniczna jest Twa miłość. Cierpiąc za nasze grzechy, nigdy nie mówisz koniec, dość! Posłusznie wypełniasz wolę Ojca. Szykujesz dla nas w niebie mieszkanie, a my ? Czy my zasługujemy na nie? Czy otwarcie wyznajemy wiarę? Czy gotowi jesteśmy dla Ciebie ponieść ofiarę? Czy gotowi jesteśmy stanąć w Twojej obronie, kiedy inni mówią, że Bóg to zacofanie? Czy wedle przykazań żyjemy? Czy je wszystkie akceptujemy? Czy kochamy bliźniego? Czy nie uchylamy się od czynienia dobrego? Czy? Można zadać kolejne i kolejne pytanie, a Ty Panie Jezu, Ty znasz odpowiedź na nie. Choć nie zadawala Cię wcale, Ty nas kochasz dalej. Kolejną nam szansę dajesz, w walce o nasze życie wieczne nie ustajesz! A my wciąż ranimy Cię od nowa. Nieustannie krwawią Twoje rany. A my gotujemy Ci Golgotę, nasz Jezu ukochany! Krzyż na ramionach, korona cierniowa, taki okrutny los, lud Ci zgotował. Maria Konopnicka była córką Józefa Wasiłowskiego i Scholastyki z Turskich. Jej rodzice zamieszkali w Suwałkach w 1841. W 1849, kiedy Maria miała siedem lat, rodzina Wasiłowskich przeniosła się do Kalisza i zamieszkała na Warszawskim Przedmieściu, w mieszkaniu na parterze pałacu Puchalskich[1] przy dzisiejszym pl. Jana Kilińskiego 4 (wówczas Stawiszyńskim Przedmieściu), naprzeciw fabryki Beniamina Repphana. Matka Marii zmarła w 1854 i została pochowana na Cmentarzu Miejskim w Kaliszu. Ojciec Marii był prawnikiem, obrońcą Prokuratorii Generalnej i patronem Trybunału Cywilnego, znawcą i miłośnikiem literatury. Wychowywał córki w tradycji chrześcijańskiej, bez kobiecego wpływu. Atmosfera powagi, żarliwego patriotyzmu i surowych nauk moralnych miała duży wpływ na Marię. W latach 1855–1856 uczyła się z siostrą na pensji u sióstr sakramentek w Warszawie i tam zetknęła się z Elizą Pawłowską, późniejszą Orzeszkową. Przyjaźń ich, scementowana wspólnymi zainteresowaniami literackimi, przetrwała całe życie Marii. A choćbym cię, fujareczko...A choćbym cię, fujareczko,Cisnął w głębinę,A jak poszedł król na wojnęA jak poszedł król na wojnę,Grały jemu surmy zbrojne,AntonioCicho płonie zachód zloty, W lunach ciągnie klucz żurawi... Ave, Patria!Ojczyzno moja, bądź błogosławiona, I błogosławion owoc twego ducha! Bez dachuNoc się podniosła, cała w mgłach i bieli I srebrnem tchnieniem owiała stolicę, BocianBociek, bociek leci! Dalej, żywo, dzieci! BoticelliZ zawitą siadła głową, Jest matką, nie królową, Braciom pieśniarzomNie nam, pieśniarze, stać w tęczy kolorach, Barwić się w róże i w pióreczka pawie; CapriCapri? Widziałam. świat tam wykuty ze skały. Brzeg dziki, poszarpany, samotny i pusty. Chłopskie serceW tłumie na mrozie stanęła, pod ścianą, Okryta starą, mężowską sukmaną. Co słonko widziałoCały dzionek słonko Po niebie chodziło, CredoWierzę w światła potęgę i w ducha zdobycze, Wierzę w cel życia wzniosły, święty, choć daleki, Czy marząCzy marzą kiedy te czoła schylone, Które dźwigają cierniową koronę Czy wartoI cóż z tego, że geniusze Nieśmiertelne dzieła tworzą, Czym jesteśLecieć bym chciała daleko... daleko... Gdzie z brzóz płaczących srebrne rosy cieką, DeszczykMój deszczyku, mój kochany, Nie padajże na te łany, Do kobietyCzy wiesz, ty piękna i ty uśmiechniona, Której usteczka rozchyla pustota, Dziadek przyjdzieDziadek dzisiaj przyjdzie, W wielkim krześle siędzie, JabłonkaJabłoneczka biała Kwieciem się odziała; JesieniąJesienią, jesienią Sady się rumienią; KukułeczkaPo tym ciemnym boru Kukułeczka kuka, Muchy samochwałyU chomika w gospodzie Siedzą muchy przy miodzie. Na obczyźnieTaką mi wioskę wymaluj w dolinie, Od zbóż wesołą, a od jodeł smutną... Nasz domekNaznosimy piasku, nazwozim kamieni Zbudujemy domek z drzwiczkami do sieni Nasza HaniaNasza Hania pustak wielki, Same harce i figielki, NiezapominajkiNiezapominajki to są kwiatki z bajki! OgródekW naszym ogródeczku Są tam śliczne kwiaty: Pan ZielonkaPan Zielonka, co nad stawem Mieszka sobie żabim prawem, Pieśń o domuKochasz ty dom, rodzinny dom, Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły, Podróż na bocianieDaneczkowi, choć tak mały, Dziwnie ciasne się zdawały Pojedziemy w cudny krajPatataj, patataj, pojedziemy w cudny kraj! Pranie— Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu! Nie mam rączek jedenastu, PreludiumNie kocham jeszcze, a już mi jest drogi, Nie kocham jeszcze, a już drżę i płonę Przy mrowiskuCo to się tak rusza nisko? — To, dziateczki, jest mrowisko. RotaNie rzucim ziemi, skąd nasz ród, Nie damy pogrześć mowy! SannaJasne słonko, mroźny dzień, A saneczki deń, deń, deń. Sposób na laleczkęMoja mamo! Z tą laleczką Nie wytrzymam chyba dłużej! Stefek BurczymuchaO większego trudno zucha, Jak był Stefek Burczymucha, Tęcza— A kto ciebie, śliczna tęczo, Siedmiobarwny pasie, Tęczowy duszekKiedy czytam w mym ogródku, Kiedy szemrzą trawy, drzewa, Zamiary StasiaNieraz sobie myślę o tem, Czem ja będę jak urosnę? Zła zimaHu! Hu! Ha! Nasza zima zła! Szczypie w nosy, szczypie w uszy ZmarzlakA widzicie wy zmarzlaka, Jak się to on gniewa;

wiersze religijne do recytacji dla dzieci